Reporterzy „Reader’s Digest” przeprowadzili międzynarodowe badanie, w którym sprawdzili uczciwość mieszkańców wybranych miast Europy, Ameryki Południowej i Północnej oraz Indii. Wyniki okazały się zaskakujące: ubogi Mumbaj zajął drugie miejsce na podium, zawstydzając znacznie zamożniejsze społeczeństwo Lizbony i Madrytu, natomiast Warszawiacy zdali test z wynikiem identycznym jak Londyńczycy.
Akcję przeprowadzono w 16 miastach na czterech kontynentach, m.in. w Mumbaju, Berlinie, Lizbonie, Helsinkach czy Rio de Janeiro. Zadaniem dziennikarzy „Reader's Digest” było „zgubienie” 192 portfeli, po 12 w każdym z 16 wybranych miast – w parkach, koło centrów handlowych, na chodnikach. Następnie obserwowano, jakie będą reakcje przechodniów na widok porzuconego portfela. W zgubie każdorazowo umieszczano karteczkę z nazwiskiem rzekomego właściciela i numerem jego telefonu komórkowego, a także fotografię rodzinną, kupony, wizytówki oraz równowartość 50 dolarów.
Najbardziej uczciwi okazali się mieszkańcy Helsinek, gdzie zwrócono aż 11 z 12 „zagubionych” portfeli, a najmniej − Lizbony. Tu zwrócono tylko jeden. „Skandynawowie bardzo ufają innym ludziom. Jak pokazuje ten test, im dalej na południe Europy, tym mniejsza wiara w drugiego człowieka” – komentuje wyniki prof. Andreas Diekmann, socjolog z Politechniki Federalnej w Zurychu. Rezultaty testu pozwalają jednak wyciągnąć również inne ciekawe i zaskakujące wnioski. Mitem okazuje się twierdzenie, zgodnie z którym stopień zamożności miasta przesądza o uczciwości jego mieszkańców. Prawda bywa przewrotna. Dowodem na to są obserwacje przeprowadzone w Zurychu i Mumbaju. W zamożnym mieście Szwajcarii elegancko ubrana kobieta sprawdziła zawartość portfela i schowała go do kieszeni. Z kolei w dawnej stolicy Indii aż 9 osób zadzwoniło pod numer znaleziony w portfelu i oddało go wraz z całą zawartością. „Żyjemy w przestrzeni między dwoma systemami wartości: religijnych i postmaterialistycznych. Dziś uzyskanie czegoś za nic cieszy się akceptacją” – komentuje wyniki José Manuel Robles, socjolog z Uniwersytetu Complutense w Madrycie.
W czołówce najuczciwszych miast, oprócz wspomnianych Helsinek i Mumbaju, znalazły się kolejno: Budapeszt i Nowy Jork (8 oddanych na 12 „zgubionych” portfeli), Moskwa i Amsterdam (7/12), Berlin i Lublana (6/12), Londyn i Warszawa (5/12), Bukareszt, Zurych i Rio de Janeiro (4/12). Na szarym końcu rankingu uplasowały się: Praga (3/12), Madryt (2/1) oraz Lizbona z zaledwie 1 oddaną zgubą. „Niska pozycja Pragi świadczy o pewnych cechach wrodzonych, jakby złodziejstwo weszło nam w krew” – mówi Petr Fischer, komentator polityczny „Wiadomości Ekonomicznych” z Pragi.
„Chodziło nam o sprawdzenie naturalnych reakcji ludzi w takiej sytuacji. Dlatego właśnie test został przeprowadzony w formie obserwacji, a nie ankiety, w której prawdopodobnie każdy zadeklarowałby chęć oddania portfela. Dopiero w chwili, gdy znalazca decydował się na zwrócenie zguby, nasz dziennikarz ujawniał swoją tożsamość oraz pytał o powód uczciwego zachowania” – komentuje eksperyment Piotr Wierzbowski, redaktor naczelny „Reader's Digest” w Polsce.
Test redakcji „Reader's Digest” pokazał również, że praworządność i etyczne zachowanie nie zależą od wieku ani płci. Stereotypową okazała się opinia zakładająca obniżony poziom uczciwości u osób młodych. 17-letni uczniowie z Nowego Jorku znaleźli portfel na chodniku i od razu zadzwonili pod numer telefonu komórkowego reportera. Tak samo postąpiła młoda dziewczyna w Budapeszcie. Z tymi przykładami mocno kontrastuje sytuacja z Lizbony, gdzie 70-letnia kobieta, znalazłszy portfel, wyjęła z niego pieniądze, a resztę wyrzuciła, nawet się nie rozglądając.
Akcja przeprowadzona przez dziennikarzy miesięcznika „Reader's Digest” pozwoliła także poznać pobudki, z powodu których część znalazców dobrowolnie rezygnowała z zatrzymania portfela. Zapytany o to mieszkaniec Helsinek − miasta, które prawie w 100% zdało test uczciwości − tłumaczył, że taka jest specyfika Finlandii, gdzie społeczności są niewielkie, a ich członkowie bardzo zżyci ze sobą. W ich świecie korupcja praktycznie nie występuje, a przejście przez ulicę na czerwonym świetle jest dla mieszkańców niewyobrażalne. Z kolei młodzi uczniowie z Nowego Jorku uzasadniali swoje zachowanie tym, że w portfelu zauważyli fotografię rodzinną – matkę z dwójką dzieci – co natychmiast rozwiązało ewentualny dylemat, jak postąpić w takiej sytuacji. Podobne motywy kierowały uczciwością 46-letniego Niemca, który oddał portfel, ponieważ według niego takie zdjęcie ma wartość dla właściciela. W wyjaśnieniach często padały także słowa świadczące o odpowiednim wychowaniu wyniesionym z domu rodzinnego. 21-letnia studentka ze Słowenii odparła, że absolutnie nie brała pod uwagę zatrzymania pieniędzy, ponieważ rodzice wpajali jej od dziecka, jak ważną cechą jest uczciwość. Podobny przykład przytoczyła Węgierka, wspominając swojego tatę, który kiedyś w podobnej sytuacji wskazał jej, jak należy postąpić.
Badanie pokazało, że osoby uboższe, teoretycznie bardziej narażone na pokusę zatrzymania pieniędzy, wykazały się ogromną empatią. Dzwoniąc pod numer znaleziony w portfelu, podkreślały, że chcą go oddać, bo same wiedzą, jak to jest wstawać codziennie skoro świt i ciężko pracować. Tak właśnie postąpił robotnik z Londynu i 42-letnia mieszkanka Amsterdamu − aktualnie przebywająca na zwolnieniu chorobowym − która stwierdziła, że nigdy nie można być pewnym, w jakiej sytuacji jest właściciel zgubionego portfela. Może on akurat rozpaczliwie potrzebować utraconych pieniędzy... „Czy to jednak oznacza, że mając świadomość, że zgubę pozostawiła osoba zamożna, nie bylibyśmy już tak skłonni do oddania portfela? Czyżby okradanie zamożnego było w naszej kulturze moralnie uzasadnione?”− poddaje w wątpliwość taki sposób rozumowania Piotr Wierzbowski, redaktor naczelny magazynu „Reader's Digest” w Polsce.